Specjaliści od AHD nie próżnują i poszukując nowych rozwiązań posuwają się coraz dalej w swoich pomysłach. Na pewno większość z was słyszała już o modelu Concept Wave, który posiada możliwość zamocowania już nie dwóch, tak ostatnio modnych stateczników w klasie desek wave (tzw. twinzery), a trzech!
AHD twierdzi, że dzięki temu Concept Wave stał się deską jeszcze bardziej wszechstronną. Dla tradycjonalistów możliwe jest również zastosowanie jednego statecznika, dzięki czemu deska pozwala na różnorodne skręty bez utraty wydajności czy równowagi, przy czym jak określił to producent deska staje się wówczas bardziej nerwowa.
Deska ma płaskie i cienkie burty, co szczególnie zaznaczone jest w części rufowej, a przez jej dno przebiega podwójna konkawa. Objętość jest odpowiednio rozłożona między strapami a skrzynką masztową gwałtownie zmniejszając się na obu końcach.
Łatwiejsze pływanie na fali onshore, sideshore, halsowanie i do tego jeszcze większa prędkość czy można chcieć więcej?
Na ile to działanie marketingowe, a na ile prawda zapewne przekonać się będą mogli surferzy o zasobniejszych portfelach, bo jak każda awangardowa zabawka na pewno będzie w odpowiedniej cenie.
Inną ciekawostką, której zapowiedź przeszła bez większego echa w środowisku windsurfingowym jest deska Sea-lion.
Jest to rozwinięcie koncepcji deski typu stand up-paddle, bardzo mało popularnych w naszym kraju, o długości jedynie 232 cm (!) przez co zmieści się do każdego auta. Co ciekawe deska pozbawiona jest miejsca w które można by przykręcić strapy, gdyż jak zapewnia AHD są w tym modelu zupełnie zbędne. Za odpowiednie trzymanie się deski odpowiedzialna jest miękka pianka, którą deska w całości jest pokryta. Docelowo Sea-lion ma służyć jako deska windsurfingowa, którą można stosować w warunkach od 1-15 węzłów, przy czym progresywnie rozłożona objętość 135 l. ma utrzymać bez większych problemów surfera o masie 100kg nawet przy kompletnym braku wiatru. W desce zastosowano dwa finy i jak zapewnia producent jej kształt pozwala na ślizg już od 2bft’a. Natomiast, gdy wiatru braknie już zupełnie wystarczy odpiąć pędnik i zacząć ujeżdżać fale wykorzystująć Sea-liona jako deskę stand up-paddle bądź jako deskę surfingową.
Nie wierzysz, że takie coś może pływać, przekonaj się oglądając poniższy filmik.
Podsumowując, jakkolwiek tego typu projekty u wielu osób wywołują śmiech to osobiście pochwalam próby przywrócenia dawnej świetności windsurfingu, kiedy pływanie wiązało się z zabawą niezależnie od warunków wietrznych a w szczególności magicznych 4bft’a.